Seks w różnych fazach cyklu miesiączkowego – męski punkt widzenia
Obiecałem – dostarczam. Miał być seks i będzie seks! Tak jak pamiętacie cykl menstruacyjny składa się z czterech głównych faz: menstruacji, fazy folikularnej, owulacji i fazy lutealnej. Wiemy też, że hormony – głównie progesteron i estrogeny – regulują wiele aspektów kobiecego samopoczucia, wyglądu i zachowania w różnych fazach. Poziom libido to też jedna z zależności od fazy cyklu. Z tyłu głowy pamiętajmy, że na to co piszę patrzymy mocno przez pryzmat konkretu – naszej partnerki. Nie ma dwóch takich samych kobiet, więc nie ma też dwóch takich samych cykliczności. Zaczynamy.
Miesiączka - pierwsza faza cyklu menstruacyjnego a seks.
Zaczynamy od „najtrudniejszej” fazy. Ot paradoks – jedyna faza cyklu, której można naocznie określić początek i koniec, w aspekcie seksualnym jest najtrudniejsza do określenia. Rozstrzał preferencji kobiet co do seksu w trakcie okresu jest pełny. Niektóre będą odczuwać niesamowity popęd seksualny od pierwszego dnia krwawienia, inne całkowicie zamkną szlaban na tego typu manewry 🙂 Dla części, jak to w życiu bywa, będzie to temat ambiwalentny albo zależny od konkretnego dnia okresu.
Seks podczas miesiączki ma sporo zalet korzystnych dla każdej kobiety. Po pierwsze penetracja waginalna może zmniejszać dolegliwości bólowe i łagodzić skurcze. Po drugie krew działa jak naturalny lubrykant, co zwiększa doznania obu stron w trakcie penetracji. A po trzecie (i tu troszkę zahaczamy o przyczyny podwyższonego popędu w trakcie okresu) bardzo zaspokaja potrzebę bliskości. To, czego raczej nie spodziewajcie się w łóżku przy menstruacji, to seks analny. Jama brzuszna w trakcie menstruacji jest opuchnięta, stąd taki typ współżycia często bywa po prostu bolesny. Drugie ostrzeżenie, które warto nadmienić to bardzo wrażliwe, wręcz bolesne piersi. Co za tym idzie warto je pieścić bardzo delikatnie.
Apetyt na seks podczas menstruacji zależy od wielu czynników biologicznych i psychologicznych. Można wśród nich wyróżnić choćby zwiększone ukrwienie macicy i podwyższony poziom testosteronu oraz wspomnianą już potrzebę bliskości a wręcz podświadome poczucie, ze ryzyko zajścia w ciążę w trakcie seksu menstruacyjnego jest niskie. Współżycie w tym czasie, jest na pewno czymś, czego warto spróbować, jeśli tylko Wasz poziom libido jest adekwatnie wysoki i nie macie oboje w sobie żadnych blokad w tym zakresie.
Faza folikularna i aspekt seksualny
Faza folikularna rozpoczyna się zazwyczaj w 4-6 dniu cyklu, jej start zależy od długości krwawienia. Tu warto wrócić do artykułu, który dokładniej opisuje poszczególne fazy cyklu. Przypomnijmy tylko w dużym skrócie, że w tej fazie cyklu miesięcznego panie mają najwięcej energii do działania, najlepiej się czują. To jest umownie mówiąc faza zadaniowca, ale i kobiety oddanej w 100% aktualnie wykonywanej czynności. Tu jest czas na czułość i dotyk. Sam seks jest bardzo przyjemny. Zmienia się śluz i jego konsystencja, przez co pochwa jest bardzo nawilżona, co zwiększa doznania obojgu partnerom.
Kobiety pomiędzy miesiączką a owulacją są najbardziej pewne siebie. Ich cera i włosy prezentują się wtedy najkorzystniej i to ma ogromny wpływ na samopoczucie pań i ich zachowanie nie tylko w aspektach łóżkowych. Czas, w którym poziom estrogenu jest największy podczas cyklu, skutkuje największą przyjemnością czerpaną z pocałunków, głasków i przytulasków.
Ale! Ochota na seks to jedno, a wstrzelenie się w kalendarz to drugie 🙂 Pamiętajcie – tryb zadaniowca, dużo energii, która służy do nadrobienia tego co odłożono w trakcie menstruacji i zrobienia tego co jest na liście na teraz. Nie żartuję – sporo kobiet zarządza swoimi zadaniami uwzględniając cykl. Ochota na seks w drugiej fazie cyklu zwiększa się z dnia na dzień. Pamiętajmy jednak, że to czas, gdy dojrzewa pęcherzyk Graffa i powstająca w nim komórka jajowa zaraz będzie gotowa do zapłodnienia. Czyli mówiąc wprost – trzeba uważać! Plemnik może przeżyć w drogach rodnych kobiety nawet do tygodnia, więc kobieta może zajść w ciążę w tym czasie.
Owulacja czyli największa ochota na seks
Owulacja. Czas, w którym Panie zachwycają się bobaskami, szczeniaczkami, kociaczkami, ubraniami dla bobasków, filmami z bobaskami, bucikami dla bobasków. Itp itd. Owulacja to hormonalny Mount Everest. Estrogeny i progesteron szaleją w organizmach Pań. Niektóre mogą odczuwać wręcz nieustanne podniecenie i ochotę na seks. Usłyszałem kiedyś, że w trakcie owulacji kobiety w każdym facecie widzą Brada Pitta. Jednym słowem – libido wystrzelone w kosmos. A dlaczego?
Czas owulacji to ten etap cyklu miesiączkowego, który został zaprogramowany przez Matkę Naturę do rozmnażania. To wtedy wzajemnie najmocniej reagujemy na wytwarzane przez nasze ciała feromony. To wtedy przyroda wręcz wpycha nas nawzajem w swoje ramiona. Większa ochota na seks i większa przyjemność z niego (zaobserwujcie orgazm swoich partnerek – zbliżenia w trakcie jajeczkowania według Pań skutkują mocniejszym i dłuższym szczytowaniem) to zachęta by właśnie wtedy być najbliżej siebie.
Hormony wydzielane w ciele pań skutkują nie tylko wielką ochotą na seks, ale i gotowością do eksperymentów czy realizacji fantazji (nie tylko swoich!). Żeby nie było tak różowo trzeba wspomnieć, że w trakcie owulacji u kobiet mogą pojawić się skurcze podbrzusza czy podwyższona temperatura, więc panowie nie traktujcie owulacji jako niezaprzeczalnie otwartych drzwi do ogrodu rozkoszy (zaleciało Harlequinem, wiem). Kobiece libido może być wystrzelone w kosmos, ale dolegliwości bólowe w połowie cyklu miesiączkowego to na pewno aspekt, który należy wziąć pod uwagę.
Faza lutealna a libido
Do tego etapu idealnie pasuje powiedzenie, że kobieta zmienną jest. Zbliżający się koniec cyklu ma ogromny wpływ na libido. Z fazy, gdy jest ono największe, dość radykalnym tempem spada ono do najmniejszego. Oczywiście związane jest to ze zmianami hormonalnymi w ciele kobiety. Poziom hormonów gwałtownie spada i ma to cały szereg implikacji zarówno jeśli dojdzie do zapłodnienia jak i w przeciwnym razie.
Ale biologia na bok i wróćmy do seksu. Samopoczucie podobnie jak libido często leci na łeb na szyję. Zatrzymanie wody w organizmie, przetłuszczające włosy, pogorszony stan cery, ociężałość, mniejsze nawilżenie pochwy i w radykalnych przypadkach zespół napięcia przedmiesiączkowego – taki koktajl przeżyć funduje paniom faza lutealna. To wszystko kobieta odczuwa równocześnie więc nie dziwne, że bardziej od seksu mają ochotę na przytulanie, troskę, bycie zadbaną. Dodajmy do tego fakt, że im bliżej menstruacji tym częściej pojawiają się zmiany nastrojów, rozdrażnienia i wycofania.
Nie oznacza to jednak, że to czas, w którym seksu nie ma. Faza ta trwa do pierwszego dnia miesiączki i w przekroju całej cykliczności jest dość długa. I co warto pamiętać, jest to czas, w którym kobieta jest niepłodna. Ma to swoje implikacje w warstwie psychologicznej, gdyż niezależnie od stosowanej antykoncepcji, poczucie że (dla tych, dla których jest to oczywiście ważne) seks nie poskutkuje ciążą jest po prostu uwalniające. Jednak na pewno czynniki psychologiczne i biologiczne sprawiają, że jest to inny seks niż w innych dniach cyklu. Zachęcam do większej czułości, dłuższej gry wstępnej, której w tym czasie kobiety potrzebują najwięcej.
Cykl miesiączkowy a seks
To, co napiszę pojawia się tu tak często, jak fuckup naszych piłkarzy, ale trzeba. Pamiętajcie proszę – najważniejsza jest cykliczność Waszej partnerki i Wasze zgranie w tym zakresie. Jeśli Wasza Partnerka nie wpisuje się w powyższe tezy, to nie znaczy, że z nią (ani z artykułem) jest coś nie tak.
Próbujcie, eksperymentujcie i zgrywajcie się!
Marcin