Jak się uczyć cykliczności
Teorię mamy za sobą. Czas na zajęcia praktyczne. W kilku poprzednich tekstach podkreślałem indywidualność przeżywania cyklu menstruacyjnego przez Panie. Każda z naszych bliskich kobiet jest inna, więc czemu miałyby mieć cykle z szablonu? Jedyne co się powiela, to sprawy biologiczne, a to jak kobiety na to reagują to już są te kwestie indywidualne. Przypomnij sobie relacje z kobietami, których doświadczałeś. Uczyłeś się danej osoby, jej zwyczajów, patrzenia na świat, jeśli była to kobieta, z którą łączyła Cię intymność, to uczyłeś się jej ciała, kształtów może zapachu i smaku. Z perspektywy czasu uważam, że nauczenie się cykliczności ważnych dla siebie kobiet jest kluczowe. Ok, zgadzam się, że w przypadku relacji z matką czy babcią, jest to dość kłopotliwe a wręcz krępujące 🙂 Ale może na tej płaszczyźnie pozostańmy na poziomie, że rozumiemy że ona jest 🙂 Skupmy się więc na relacji z partnerką, tak dla uproszczenia. |
Po co uczyć się cykliczności?
Zrozumienie cykliczności Twojej partnerki to jak dostanie w swoje ręce nowego rozdziału instrukcji obsługi do niej. Tą instrukcję piszesz sobie (świadomie lub nie) przez cały czas trwania Waszej relacji. Używasz jej na codzień i pewnie regularnie zadajesz sobie pytanie “dlaczego?” po jakimś zachowaniu Twojej Pani, którego nie rozumiesz. Rozumiejąc cykliczność i znając orientacyjnie fazę cyklu, możesz nadać temu zachowaniu trochę szerszy kontekst. Jednak nie traktuj tego wszystkiego zero-jedynkowo, cykliczność to tylko jedna ze składowych. Rozumiejąc podstawy psychologii wiadomo, że człowiek to suma jego doświadczeń. Tak samo ważny jest też kontekst szerokiej i wąskiej perspektywy czasowej. To, że Twoja partnerka jest na przykład w owulacji ale jej libido nie skacze pod sufit, nie znaczy że trzeba ją wysłać do endokrynologa. Może przydarzyła się jej jakaś przykrość w pracy, albo na przykład jest w żałobie.
Podaję te radykalne przykłady, abyś wiedział, że rozumienie cykliczności to nie jest panaceum na postrzeganie kobiet. Zdecydowanie jednak jest to aspekt, którego nie można pominąć i który otwiera zupełnie nowe konteksty.
Jak poznać cykliczność partnerki?
Cytując Macieja Stuhra ze skeczu o pralce – “A porozmawiać?”. Serio. To jest absolutny początek. Jeśli poczujecie oboje, że czujecie się na tyle komfortowo, żeby poruszyć ten temat (gdzieś pomiędzy pierwszym seksem a sikaniem przy otwartych drzwiach najczęściej), to po prostu trzeba usiąść i porozmawiać. Pamiętaj, że niezależnie od tego, czy jest to Twoja pierwsza partnerka czy którakolwiek kolejna, to Ty jako facet jesteś w pozycji ucznia, a ona w pozycji nauczycielki. To ona będzie uczyła Cię swojej cykliczności. Nie cykliczności w ogóle, ale swojej.
Pierwszy podstawowy warunek – z szacunkiem. Partnerka nie może poczuć, że Ty gromadzisz dane, żeby je w jakikolwiek sposób wykorzystać przeciw niej. To zupełnie nie o to chodzi. Ty chcesz się nauczyć jej cykliczności, żeby Wam było lepiej w Waszej relacji. Przychodzi mi na myśl przykład jednej z aplikacji menstruacyjnych, którą autorzy usunęli, bo pojawiało się coraz więcej przypadków mężczyzn – pracowników, którzy “obserwowali” cykliczność swoich przełożonych – kobiet i delikatnie mówiąc nie byli w tym nazbyt uprzejmi (już abstrahując od posiadania zgody na takie gromadzenie danych). Zupełnie nie chodzi mi o to, aby Cię uczyć jak hackować taką rozmowę. To zupełnie nie ten flow.
Pytanie na samym wierzchu brzmi: “Chcesz lepiej rozumieć swoją partnerkę? Chcesz, żeby Wasza relacja była lepsza?”. Brzmi jak coachingowe pierdoły, których nie lubię, ale z nikim nie miałem tak bliskiej relacji, jak z moją obecną partnerką, która wzięła na siebie ciężar wprowadzenia mnie w swoją cykliczność. Dużo więcej wiem, dużo więcej rozumiem i rozpoznaję. Potrafię zareagować a czasem nawet potrafię zaradzić. I serdecznie polecam.
Nauka cykliczności - suplement
Jak już odbędziecie tą ważną rozmowę, jak już Partnerka mocniej zaprosi Cię do swojego świata (celowo nie podpowiadam nic w kontekście przebiegu takowej rozmowy), trzeba pomyśleć o formie tej nauki. Pierwsza moja podpowiedź to… Więcej rozmów. Tak, wiem. Znam podejście stereotypowego faceta do rozmawiania. Jest ono osnową niezliczonych skeczy i gagów. Sam zresztą mam podobnie, nie ma co ukrywać. Jednak jest to długi proces opierający się na aktywnej nauce tej drugiej osoby.
Druga rzecz, która się przydaje, to aplikacja menstruacyjna. Całkiem sporo takich produktów jest na rynku. Niektóre z nich mają funkcję dzielenia się danymi pomiędzy partnerami. Po co Ci takie cudo? Nasze tempo życia rośnie, ilość przetwarzanych przez nas informacji również. Aplikacja menstruacyjna pozwoli Ci nie pamiętać w którym dniu cyklu jest Twoja luba. Trzy kliknięcia i wiesz. Jeśli Twoja Pani nie używa takowej – postaraj się ją namówić. Ciągłe monitorowanie cyklu menstruacyjnego ma bardzo duże korzyści diagnostyczne, gdy (tfu, tfu) coś się zadzieje lub gdy planujecie dziecko.
Kolejna sprawa – rób notatki. Naprawdę! Nie musisz prowadzić kartoteki medycznej, ale jeśli chcesz się czegoś nauczyć, to aktywne robienie notatek stymuluje dodatkowe miejsca w mózgu i wzmacnia proces uczenia się. Fajnym narzędziem do notowania cykliczności jest tzw. moon mandala. Jest takie cudo wraz z instrukcją obsługi na naszej stronie – o tu (LINK).
I tak na koniec. Jeśli zostaniesz zaproszony do tego kobiecego świata – szanuj to. To jest naprawdę dowód ogromnego zaufania. Ja zostałem obdarzony tym nie tylko przez swoją partnerkę, ale i przez kilka zawodniczek, których byłem trenerem. Postrzegam to jako powód do ogromnej dumy i jedno z lepszych “docenień”, którego mogłem dostąpić. Wiele kobiet prędzej pokaże Ci się bez makijażu niż zamieni z Tobą zdanie na temat swojego okresu.
A w następnym odcinku BĘDZIE SEKS!!
Do przeczytania.
Marcin.